Jak przyjemnie w letniej porze….

Jak w kazdy dzien tygodnia, poslusznie wstalem do pracy. Z tym poslusznie to troche przesadzilem bo wstalem dopiero po trzykrotnym przestawianiu budzika o 10 minut wprzod, ale i tak wyrobilem sie na 9:06 😀 Wchodze na nasze podworko i cos mi nie pasuje, ale w tej chwili jeszcze nie wyczulem co. Zostawilem klamoty przy biurku i zabralem sie za wykonywanie kolejnego punktu mojej codziennej rutyny – zakupu swiezych buleczek. Wracam zatem na dwor i znowu cos mi nie pasi, tym razem jednak juz wiedzialem co mnie tak meczy: Na naszym podworku strasznie dryfi! Rozjerzalem sie do okola za kupa, bo to ze ludziom zdaza sie posikac na naszym podworku to standard, ale nic nie widze. Ide dalej ale smrod mnie nie opuszcza, wchodze do sklepu i to samo. Dyskretnie, upewniwszy sie, ze nikt tego manewru nie widzi, spojrzalem na wlasne podeszwy. Czyste! Co do licha (w mojej glowie zabrzmialo to dosadniej, ale lepiej uwazac, bo moze dzieci czytaja…).

Wrocilem do biura i wpadlem w wir pracy. Zapomnialem o moim „pachnacym” poranku az katem ucha uslyszalem w radiu, ze podobno tysiace ludzi dzwoni z zapytaniem co to za smrod ich dzisiaj do pracy odprowadzil. News dnia, jak sie okazuje! Najpierw oskarzyli firme obslugujaca scieki, ale ta sie zaparla, ze to nie ich gowno (uppsss…. przepraszam dzieci :)). Dopiero okolo 12:00 okazalo sie, ze doszli do senda sprawy. Ze zwgledu na silne wiatry hulajace po calej europie, na wyspe przywialo niemieckie zapachy fabryczne! Czujecie?? Jak sie nagle ucieszylem, ze wyladowalem na tej wyspie a nie, za przeproszeniem, u Niemcow!

Jak juz doczytaliscie tutaj to napisze jeszcze, ze te same wiatry odpowiedzialne sa za problemy z moim blogiem. Ostatnio zaktualizowalem bloga i sie narobilo problemow…. Mam problemy z dodawaniem zdjec, wiec na razie bedzie wszystko na sucho i opisowo. Dla przykladu, wczoraj chcialem napisac, ze bylismy na malym wystepie Shereen, chcialem okrasic to zdjeciami i (skoro juz jestemy w temacie smrodu) DUPA!!! Nie funguje!!! Musze teraz poczekac az madrzejsi ode mnie wezma sie za rozwiazanie problemu.

No to tyle na razie. Milego weekendu. My rozpoczynamy sezon grillowy. Na polnocy zaczal sie juz dawno impreza u Damiany, a teraz kolej na poludniowa strone Wisly.

5 komentarzy

  1. Niezle…:)
    buty sprawdziles, a spodnie tez? jak nie chcesz, to nie akceptuj tego komentarza…;)

  2. Dobrze Tomek ze trafilam na twoj blog, bo tez myslalam o tym porannym smrodzie heheheh, najpierw wyszlam z domu i walilo g***em a pozniej jak dojechalam do pracy to samo.. najpierw ,myslalam ze to tylko na mojej dzielni (Bettersea) ale jak dojechalam do City to to samo! Pozdro i milego!

  3. heheh a jednak zaakceptowal;) spacerujac po parku o 7am nic nie czulam – na szczescie do nas nie dotarlo hurej!

  4. 😀 niestety do mnie dolecialo ( Isleworth). Bylam jedna z tych szczesliwcow ktorzy pozuli, rozpoczelam swoja ,, letnia pore” biegnac na pociag przed 6 am. Jednak od razu pomyslalam o sciekach. Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *