Poranek w Stroud

Shereen Shabana

Tak jak w tytule. Dzisiejszy poranek zastal nas w Stroud. Wszyscy jeszcze spia tylko mnie obudzil zapchany alergicznie wytworzonymi smarkami nos. W Polsce nie mialem zadnych alergicznych objawow, dopiero jak przyjechalem tutaj cos mnie wzielo. Jakis miesiac czy dwa w roku musze sie tak przemeczyc a w tym roku jest podobno najwieksze nasilenie pylkow od czasow Mieszka I… dlatego zamiast smacznie spac siedze w stercie wysmarkanych chusteczek.

Dawno nie pisalem, bo czasu nie bylo. Tydzien za tygodniem mijaja, rozne rzeczy sie dzieja i czasami nad tym nie panuje. W minionym tygodniu wydarzylo sie kilka waznych rzeczy. Najwazniejsze wydarzenie to fakt, ze wytrzymalismy ze soba juz 4 lata!!! Kto by pomyslal, ze to juz tyle… Tanio sie wywinalem bo od dawna planowalismy wyjscie do kina ze znajomymi na Sex in the City, wiec wczesniej tylko wzialem Natalie na fast-fooda i rocznica zaliczona 😀

Poza tym mialem spotkanie z Kevinem w sprawie okladki dla Shereen. Sprawy sie przeciagnely, bo Kevin zmienil firme wydajaca te plyte. Poprzedni ludzie za bardzo marudzili i wszystko sie przedluzalo. Zalozyl wiec wlasna firme i sprobuje wypromowac Shereen tym sposobem. Najpierw atakuja Bliski Wschod, bo Shereen jest tam bardzo lubiana, a jej egipskie pochodzenie na pewno pomoze. Ja trzymam kciuki, zeby wszystko sie udalo, bo to moze byc szansa dla mnie. Jako, ze to ja projektowalem okladke i sam ja skladalem udalo mi sie wcisnac moj adres wiec ktos dociekliwy mnie znajdzie 🙂

Shereen Shabana

Tak sobie probuje jeszcze przypomniec, co mnie tak zajmowalo w tym tygodniu i nie moge. Pracowalem troche nad strona kolejnego projektu fotograficznego ale wiecej o tym, jak beda konkrety. W pracy tez mam co robic. W sobote robilem okladke, wieczorem wyjechalismy do Gloucestershire, maly drink i tydzien prawie zamkniety. Zostala leniwa niedziela (dzisiaj) i na razie nie wiem, jaki jest plan. Pogoda dopisuje wiec moze byc fajnie. Nalezaloby tez wspomniec co w tym tajemniczym Stroud robimy: odwiedzamy nowozencow Marlene i Bogusia, na ktorych weselu bylismy w kwietniu.

Bez odbioru…

Jeden komentarz

  1. Zdanku, to to w tym samym g… siedzimy 😉 po uszy, albo raczej po dziurki w nosie, oczywiscie zapchane. Moja propozycja: utworzmy grupe wzajemnego wsparcia, alergicy calego swiata laczmy sie! 😉
    Usciski dla Natalii i oby do szybkiego zobaczenia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *