Urlop???

Sylwek 2009

Wrocilismy na Wyspe. Wczoraj wieczorem. Urlop – jesli nasze pobyty w Polsce mozna tak nazwac – minal tak szybko jak tylko dwa tygodnie moga minac kiedy chcesz, zeby kazda godzina trwala przynajmniej 20 minut dluzej. Krotko mowiac – dwa tygodnie zlecialy jak tydzien :/ Za to podroz powrotna ciagnela sie jak sznurek przez uklad trawienny Hogana, kota moich rodzicow. Od opuszczenia Olsztyna do momentu kiedy Adas, jakby czytajac w moich myslach, przywital mnie zimnym piwem w domu minelo 35 godzin!!!


Prognozy zapowiadaly „biale Swieta” i wszyscy wypatrywali pierwszych oplatkow sniegu z taka intensywnoscia, z jaka plywajacy po Mazurach wypatruja „bialego szkwalu”. Z ta roznica, ze ci pierwsi nie moga sie doczekac bialych Swiat a ci drudzy chcieliby za wszelka cene uniknac bialego szkwalu. Matka natura miala jednak inne plany i pierwszy snieg spadl pierwszego stycznia i z malymi przerwami padal az do granicy niemiecko-holenderskiej. Dystanse, ktore normalnie pokonuje sie w 40 minut rozwlekaly sie do 2,5 godzin. Stan drog i nieprzerwane opady sniegu zmuszaly nas do zatrzymywania sie po plyn do spryskiwaczy czesciej niz po paliwo. Tempo wzroslo do akceptowalnego 120 km/h dopiero na niemieckich autostradach, ktore przezyly coroczne oblezenie polskich Wyspiarzy tak jak my wracajacych do pracy. Nie zabraklo jednak i przyjemnych momentow podrozy: obiad u tesciow w Marzecicach, Manekin w Toruniu w towarzystwie dawno juz nie widzianych Jolanty i Izy, hot-dog na stacji benzynowej w Poznaniu, pusty parking Lidla zalegajacy gruba warstwa sniegu, na ktorym az grzech bylo nie zakrecic paru baczkow :), spanie na promie w pozycji siedzaco-lezaco-myslicielskiej czy te krotkie chwile w toalecie po dlugich kilometrach przelewajacego sie pecherza – kiedy 50 eurocentow za siku wydaje sie interesem zycia 🙂

Co bym jednak nie pisal i skarzyl sie na krotkie urlopy, to pobyt udal sie jak nigdy. Ilosc osob, z ktorymi udalo mi sie zobaczyc, pogadac lub chocby zamienic tylko slowo jest oszalamiajaca. Tradycja juz staly sie nasze swiateczne spotkania w Baltazarze, gdzie schodzi sie stala ekipa „duchow przeszlosci” – jak nas zwyklem nazywac. Tuz po prezentach pod choinke to jest cos, na co czekam najbardziej. Nie bede sie bawil w wymienianie kazdego z osobna ale chcialbym goraco pozdrowic Stefana, ktorego swiat jeszcze nie widzial a ktory dojrzewa pod postacia niemalej pileczki 🙂 A propos pileczek, wyglada na to, ze to jakas plaga, ktora atakuje wszystkie znajome i nawet bariery wodne typu kanal La Manche nie sa jej w stanie zatrzymac. A tak na powaznie to milo wiedziec, ze koledzy zdrowi 😉 Wlasciwie to mam jeszcze male zastrzezenie do logistycznego zorganizowania mojego pobytu. Fakt, ze nie mieszkamy juz w Olsztynie znaczaco obnizyl ilosc spozytego przeze mnie alkoholu, bo wszedzie musialem sie zawiezc i odwiezc. Poza pierwszym dniem Swiat, kiedy to tata bawil sie w szofera i zaskoczyl swoich pasazerow sluchajac Homo Twist co Matej skwitowal slowami: „…ale dostalem po pysku tym Homo Twist…”.

Znalezc sie musi miejsce na specjalne podziekowanie dla mojej babci, ktora pomogla mi przygotowac moj sylwestrowy stroj i przy okazji nauczyla mnie paru rzeczy o szyciu na maszynie. Dzieki babciu!!!!

A skoro jestem przy temacie Sylwka to musze sie przyznac, ze temat olalismy w tym roku zupelnie i skonczylo sie na imprezie w Krzywonodze organizowanej przez mojego brata i jego świeżonkę. Przebieralismy sie za postaci z bajek i moja bratowa wpadla na pomysl, zeby nasza czworka (ona, Brat, Nataliowa i ja) przebrala sie za bohaterow z Czarnoksieznika z Oz. Nie zabraklo takze pszczolki Maji, myszki Mini, Cruelli de Ville, kota Filemona oraz innych postaci masci wszelakiej.

Sylwek 2009
Grupa dzielnych przyjaciol zrobila sobie przerwe w swojej podrozy w poszukiwaniu Czarnoksieznika z Oz zatrzymujac sie w Krzywonodze
Sylwek 2009
Sylwek 2009
europejska wersja Dorotki z Kansas czyli Helga z Bawarii
europejska wersja Dorotki z Kansas czyli Helga z Bawarii
Sylwek 2009
tchorzliwy lew - czyli co mozna zrobic ze starej firanki, starego koca oraz z pomoca zrecznych rak babci 🙂
Sylwek 2009
drwal sponsorowany przez znanego prodcenta lodek
Sylwek 2009
strach na wroble jeszcze przed charakteryzacja
Sylwek 2009
krowa i Cruella de Ville
Sylwek 2009
myszka Mini i pirat Barnaba
Sylwek 2009
pszczolka Maja i zona pirata Barnaby - Barnabina
Sylwek 2009
wloczykij w wersji od lat 18 i kot Filemon

Teraz siedze w pracy i probuje rozruszac swoje szare komorki. Na razie unikam jakichs wiekszych wyzwan, wiec skonczylo sie na sniadaniu, kawie i sprawdzeniu maili. Sadzac po ilosci wyslanych maili tylko spamerzy z utesknieniem czekali na moj powrot… Siedze wiec teraz z rozdziawiona ziewem paszcza, probujac zagrac role zycia jako „najbardziej zapracowowany pracownik w pracy”. Wrazenie po powrocie jest takie, jakbym ostatni raz byl tu wczoraj. Jak zwykle spozniony zastalem cztery inne pary oczu juz sleczace przed ekranami komputerow, ktore tylko mrugnieciem zarejestrowaly moje przybycie, tak jak dzieje sie to kazdego innego dnia. Nic nie wskazuje na jakis znaczny postep czasu. Gdyby nie fakt, ze jakies 5 minut szukalem dzisiejszej daty na zeszlorocznym kalendarzu moglby to byc wciaz rok 2008. Musialem wiec odgrzebac nowy kalendarz na moim zasyfionym zeszlorocznymi papierami biurku i oficjalnie rozpoczac moje uczestnictwo w tzw. Nowym Roku. Do pracy wezme sie od jutra. Dzisiaj odpoczywam po urlopie. Pewnie w okolicach lunchu, kiedy wszystkie maile beda juz przebrane i kazdy odetchnie po zwiazanym z tym wysilkiem, pogadamy kto gdzie byl i co robil.

Zeby kompletnie nie ulec „dniu swistaka” juz planuje rok 2009: gdzie pojechac, co kupic oraz daty, na ktore warto czekac. Na razie zaplanowalem kupno wiatrowki, partyjke PGR z Adasiem, zakup nowego dysku twardego bo stary zmiekl i wydaje jakies dziwne dzwieki… W dluzszej perspektywie: weekendowy wypad do Lodzi, Wielkanoc w Grecji no i najwazniejsze wydarzenie tego roku – slub w sierpniu 🙂 Tylko jak to wszystko pogodzic w dwudziestu dniach urlopu?????

2 komentarze

  1. Tylko mnie synek nie podziekowal za stroj lwa. Musialam poswiecic calkiem nowe zaslony (25-letnie) i nowszy koc (24-letni). Teraz w Polsce sa mrozy i nie mam sie czym przykrywac na poobiednia drzemke. Nic to , co sie nie robi dla pierworodnego. Mama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *