Co w londynie piszczy – czyli tzw. apdejt

Moje biurko

Przy ostatnim wpisie pominalem zupelnie gimnastyke slowna i w zasadzie nalezaloby to poprawic teraz ale zupelnie brakuje mi weny. 🙁 To pewnie dlatego, ze bylo kilka ladnych, slonecznych dni i entuzjazm az nas rozsadzal od srodka a teraz znowu sie chlodniej zrobilo i po entuzjazmie ani sladu….
Ponownie odwiedzila nas Goska, tym razem w celach biznesowych. Udalo jej sie wyciagnac nas na pchli targ w poszukiwaniu „ciekawostek” i rzeczywiscie mi sie udalo 🙂 W jakims porzuconym koszyku znalazlem nakladke na obiektyw dzialajaca jak rybie oko. Za funta! No i mi sie troche wkrecilo patrzenie jak ryba 😀 Na razie tylko szybkie testy wykonalem na kilku aparatach ale kiedys wezme „rybie oko” na jakis konkretny fotograficzny wypad 🙂

Moje biurko
Moje biurko w pracy. Odkad tu zaczalem pracowac prawie nic sie nie zmienilo. Innych przerzucilo przez wiekszosc budynku a ja zagrzalem swoje miejsce i jest mi tam poki co dobrze.

Ryba patrzy na Adasia
...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *