Pierwszy śnieg

bąble
bąble

Tak jak przychodzi czas na pierwszy śnieg, tak przychodzi też czas na pierwszy wpis. No może niedokładnie pierwszy wpis, ale na pewno pierwszy po bardzo długiej przerwie. Po statystykach odwiedzin widzę, że straciliście już nadzieję, że cokolwiek kiedyś napiszę. Sam nie byłem pewien czy to się wydarzy bo z każdym dniem zwłoki mam coraz więcej do napisania i trochę mnie ten ogrom informacji, które muszę przekazać przerasta…

Wiem, że zdarzało mi się długo nic nie pisać ale tak długiej przerwy jeszcze nie było! W ostatnim wpisie pożegnałem się z babcią a było to prawie dokładnie 3 miesiące temu. Czas ma to do siebie, że niemiłosiernie odlicza sekundy i choć nie jest to jakaś długa jednostka czasu to zwykłe podłubanie w nosie może cię kosztować 40 sekund! Nie mówiąc już o tak przyziemnych sprawach jak czas spędzony w pracy, przy komputerze czy przy dziecku…

Dzieciaki mają chyba jakąs matrixową zdolność do przyspieszania czasu. Na początku są małe jak fasolka, chwilę potem drą się wniebogłosy bo już od godziny nic nie jadły i jest to dla nich największy dramat życiowy. I tak od śmiechu do butelki, od płaczu do pieluchy, od usypiania do nocnych zabaw – a rodzice jak zombie… Choć muszę tu oddać honor Nataliowej bo to ona zrywa się w nocy i karmi Ignasia podczas gdy ja nawet nie zauważam tego szaszoru (tu należy się pewne wyjaśnienie: od jakiegoś czasu wsiąkam w gwarę lubawską i z ochotą używać będę trudnych słów 😛 ). Każdy rodzic śledzi rozwój psychomotoryczny swojego skarbu i nie inaczej jest z nami. Radość i fanfary godne amerykańskiego dnia niepodległości ogarniają nas przy każdej nowej zdolności. A to, że złapie zabawkę świadomie albo odwróci się na brzmienie swojego imienia. Innym razem klaśnie. A już najwięcej radości jest jak rodzice odkryją co takiego małego szkraba aktualnie śmieszy – wtedy cały dom podchwytuje i wszyscy powtarzają: „a kuku!„, „budzi budzi budzi„, „chodziraknieborak„, „a boo!” albo teletubisiowe „hejo!„. Najgorsze jednak jest to, że młody zafascynowany jest wysokimi dźwiękami i wtedy Gwiazda wchodzi na ultradźwięki swoim „lalalalalala…„. Dom wariatów! Mocno polecam!

Śmierć babci pokryła się dokładnie z końcem naszych wakacji i właśnie dlatego zabrakło wpisu o naszych wakacyjnych wojażach. Uwiązani trochę z małym nie mogliśmy pozwolić sobie na jakieś większe eskapady. Poza tym oboje potrzebowaliśmy porządnego wypoczynku w spokojnej atmosferze z dala od cywilizacji, w gronie rodziny i przyjaciół. Dlatego wybraliśmy Krzywonogę! Wakacje na domku to zawsze dobra alternatywa. Jest jezioro, jest grill, jest lodówka z piwem i sklep otwarty do późna. A w tym roku była dodatkowa atrakcja w postaci dwóch berbeciów: naszego Ignasia i jego starszego kolegi Hektora.

bąble
bąble

dziwna impreza w błocie

bąble starsze

Państwo Hektorowie

Mustang Team

wspólne kąpiele - Ignaś jeszcze nie odkrył chlapania

My Trzy

z dziadkiem przy kominku

Już dawno nasz domek tak nie tętnił życiem jak wtedy. Guganie, zabawianie, spacery, karmienie, kąpanie, usypianie, budzenie. Paulina i Maciek zapowiedzieli się już z początkiem roku, że odwiedzą nas na wakacje. Najpierw chcieli wpaść na dwa czy trzy dni ale my się nie daliśmy i namówiliśmy ich na prawie tydzień! Na dwa dni to można na zakupy do supermarketu, ale nie w celach wakacyjno-odpoczynkowych. Oboje są z Pabianic a na stałe mieszkają w UK i już wiem jak by to wyglądało: z miejsca na miejsce samochodem i ani się wieczorem piwa napić ani wypocząć. A tak wiedząc, że mamy dobry tydzień nigdzie się nie spieszyliśmy, wszystko na luzie. Fakt, trochę jednak pojeździliśmy bo obaj na wakacje ruszyliśmy Mustangami, więc lansik musiał być 😀 Pokazaliśmy Hektorom nasze rodzime przysmaki (kiszka ziemniaczana z grilla), lokalne trunki (piwo Świeże) i piękne tereny o historycznym znaczeniu (Klewki, Kaborno). Udało nam się odwiedzić brata ciotecznego Ignasia – Eryka. Pozjeżdzała się rodzina i inni z całego świata a że dzieci wysypało jak pryszczy na dupie to i okazji nie brakuje. A potem? Ciężko się było rozstać, ale jak na początku wspomniałem sekundy, sekundy, sekundy…

Ignaś z dumnym, potrójnym pradziadkiem

kamanda (za dużo by wszystkich z osobna wymienić)

dokładnie pół roku starszy brat Eryk

Drugi weekend urlopu, zupełnie spontanicznie, postanowiliśmy spędzić w Warszawie. Ja ciągnięty tam małym zlotem klubu i chęcią udziału w epokowej produkcji filmowej Mustang Klub Polska a Natalia chęcią posmakowania zachodu, którego jej tak brakuje (czyt. kawa w Starbucks). Przy okazji spotkaliśmy się z Górskimi, których to widzieliśmy ostatnio jeszcze przed narodzinami Ignasia. Teraz kolej Górskich, żeby nas odwiedzić, ale coś ciężko zgrać napięte terminy…

w kolejce po tanie żarło

Pan Górski

z panem reżyserem a aucie

Z Karoliną od Dakotów

stażyści, kaskaderzy, kierowcy, aktorzy, balast...

Zajawka naszego klubowego filmu

Zaplanowaliśmy sobie odpoczynek z odleżynami na tyłku ale my należymy do tych co długo nie usiedzą i kolejny weekend spędziliśmy na weselu Oliwii i Mariusza w Grudziądzu. Te parę znamy jeszcze z Londynu bo Natalia pracowała z Oliwią przez długi czas w Joe’s.

młody wyrywa laski

Wakacje zakończył pogrzeb babci a potem to już praca, dom, dziecko i dzień świstaka, aż do… kolejnych pogrzebów! Tak! Liczba mnoga. Tym razem to schorowana babcia Natalii, którą od ładnych paru lat zajmowali się teście, odeszła we śnie. A dzień czy dwa wcześniej, zupełnie niespodziewanie pożegnaliśmy się z wujkiem Nataliowej. Czarna seria! Miejmy nadzieję, że ten rok daruje już nam tego typu przykrości bo już na sam dźwięk telefonu Gwiazda i teściowa podskakują w obawie, że to kolejna krewność z nieciekawą informacją.

Wiem, że to zabrzmi jak straszny banał, ale tak to wygląda, że starzy robią miejsce dla młodych. I ten właśnie fakt, że są małe dzieci, którymi trzeba się zająć i, które są tak absorbujące, mi osobiście pomaga w pozytywnym patrzeniu w przyszłość. A tych dzieci coraz więcej! Wygląda na to, że wyż demograficzny odkrywa skutki uboczne wspólnego spania pod kołdrą 😛

No! To teraz, skoro wpis popełniłem – mogę spokojnie spocząć na laurach i kontynuować „nicniepisanie”. No chyba, że znowu spadnie pierwszy śnieg…

10 komentarzy

  1. Jeszcze takstu nie czytałem….ale oblukałem zwiastun…iii… az mnie ciarki przeszły!! wow…robi robote. A teraz zabieram sie za tekst :D.

  2. Już przeczytałem :)…dzięki wielkie za wpis….świat wraca do pionu :). Pozdrawiamy i ściskamy całą Waszą ferajne. Jeszcze luknę raz ten zwiastun, no może ze 3 razy.

  3. No wlasnie jestesmy z Nata w kontakcie odnosnie spotkania…a tu nagle babcia odeszla, potem wojek a potem inne plany. Nie trace nadziei 🙂 Buzki

  4. Jak milo ponownie Cie powitac na blogu. Pozdrawiamy,sciskamy i zapraszamy. Buziaki dla Nataliowej i Ignasia.

  5. wreszcie,jak milo/i nie milo!!/ powspominac wakacje,a szczegolnie kochane babelki.
    czekam na wiecej o Ignasiu.

  6. dobrze znow cos przeczytac :):):) maly Ignas przystojny na maksa, trzeba mu to przyznac.
    sciskamy najcieplej, tesknimy za Wami i mamy nadzieje, ze uda sie nam spotkac, tym razem moze z cala Wasza trojka!!!
    powodzenia w Waszych wszystkich zamierzeniach !!
    BUUUUUZIAKI

  7. Hello! No Panie Zdankowski – nareszcie cos sie dzieje w blogosferze… bo my juz nadzieje na updejty stracilismy!
    Pozdrawiamy goraco i dzieki za spotkania wakacyjne!
    MPH

  8. Pozdrawiam.Z wakacji wspominam przejażdżkę MUSTANGIEM .Dobrze że nie musiałem zmieniać majtek… .Ale i tak bąble były najlepsze.Ignaś ,Eryk,Hektoru-Karolu to gwiazdy pierwszej wielkości.

  9. Witam witam … tak wakacje u Tomka na domku to byly prawdziwe wakacje jakie mielismy od paru dobrych lat … pomimo faktu ze mielismy male dzieci atmosfera i ludzie ktorych spotkalismy byla niedoopisania … czekamy na Was z utesknieniem w Pabianicach (o ile tam jutro dolece) a 'Szakirze’ i Jurkowi chcialam zlozyc najlepsze zyczenia Siwateczne i Szczesliwego Nowego Roku !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *