Co robie jak mnie dlugo na blogu nie ma…..

Weselne kartki

Przyznaje! Dlugo mnie na blogu nie bylo! Oj dlugo!!!! A przez czas mojej nieobecnosci: podrozalo paliwo; przyszla jesien; znajomi obrodzili w dzieci (lub tez sa w stanie pozapyleniowo-oczekujacym); zrobilem prawie 4000km i przepalilem jakies 600litrow paliwa; spotkalem sie z fajowymi ludzmi z MKP; zupelnie nie udalo mi sie odpoczac na tzw. „wakacjach”; ale przede wszystkim… Czytaj dalej Co robie jak mnie dlugo na blogu nie ma…..

Trzydziesci – czyli wymasowane zuzlowe bluesy w Cardiff

30-tka

Nawet nie wiem jak i od czego zaczac… Ostatnie dwa tygodnie to jakas astronomicznych rozmiarow kumulacja wydarzen. Moze pozale sie najpierw, ze znowu nie mam Mustanga 🙁 Zaniemoglo biedactwo i moje zdolnosci lecznicze oraz wiedza w zakresie przypadlosci mechanicznych sie skonczyla. Zanim jednak oddalem auto w dobre – mam nadzieje – rece sam sporo grzebalem… Czytaj dalej Trzydziesci – czyli wymasowane zuzlowe bluesy w Cardiff

Kolejny weekend za nami…

Zlot VW

No wlasnie. Czas leci nieublaganie a wiosny jednak nie widac. Niby kwitnie, niby cieplo a rano i tak samochod skrobie ze szronu :/ Ile mozna? sie pytam! Ma byc juz cieplo, zebysmy grilla mogli odkurzyc, wegiel kupic i zaprosic ekipe na piwko 🙂 Mam nadzieje, ze juz niedlugo…

Co w londynie piszczy – czyli tzw. apdejt

Moje biurko

Przy ostatnim wpisie pominalem zupelnie gimnastyke slowna i w zasadzie nalezaloby to poprawic teraz ale zupelnie brakuje mi weny. 🙁 To pewnie dlatego, ze bylo kilka ladnych, slonecznych dni i entuzjazm az nas rozsadzal od srodka a teraz znowu sie chlodniej zrobilo i po entuzjazmie ani sladu…. Ponownie odwiedzila nas Goska, tym razem w celach… Czytaj dalej Co w londynie piszczy – czyli tzw. apdejt