Niby caly wolny czas poswiecam na prace, niby jakies tam postepy sa a jednak konca nie widac. Od tej pracy na poddaszu, gdzie nie ma miejsca, w ktorym moglbym sie wyprostowac, zaczynam przypominac australopitka. Ma to jednak swoje zalety. Nawet w najnizszym punkcie naszego strychu nie walne w nic glowa…
Praca wre…
…syf jak byl tak jest…
…jednak czas na wyglupy znajdzie sie zawsze!
Prawda, jakie fajne fotki zrobilam? Ujelam cala esencje naszego balaganu! 😉
ta ostatnia fota to z filmu „The Driller Killer” ?? 😀