Autobus vs. samochod

Ostatnio zdarzylo mi sie „zatrzasnac na zewnatrz”. Co to znaczy? Ja na progu naszego domu, bez kluczy od domu i do samochodu, nikogo w domu kto moglby mi otworzyc nasz samozatrzaskujacy sie zamek i jeszcze na deser: deszcz. Wychodzac z domu zapomnialem wziac swojego pekatego kompletu kluczy. Na szczescie mialem ze soba trawelke i nalozywszy kaptur na glowe pomknalem na przystanek. Odwrocilem sie jeszcze tylko i pomachalem autu na dowidzenia.

Witaj przygodo! pomyslalem i zawczasu uprzedzilem ludzi w pracy, ze sie spoznie.

Podroz kosztowala mnie 20 minut spaceru, 2 przesiadki oraz godzine spoznienia. Mialem duzo czasu wiec nadgonilem zaleglosci prasowe otwierajac mocno juz przeterminowana Polityke, porozgladalem sie po okolicy a pierwsze pietro autobusu otwiera zupelnie nowa perspektywe na ulice, ktore przemierzalem juz tysiac razy w samochodzie. Dalo mi to do myslenia: co takiego ciagnie mnie do ciaglego podrozowania samochodem? Oszczednosc czasu? Wygoda? Brak przesiadek? Na pewno!

Za kazdym razem gdy odpalam moje 6 cylindrow i slysze ten pomruk 190 konikow gotowych zerwac asfalt jesli tylko im na to pozwole, wydaje mi sie, ze dzisiejsza podroz bedzie inna, ze jakims cudem nie utkne w korku na Colliers Wood. Ze tym razem milion innych kierowcow wybralo droge przez Tooting a nie South Wimbledon, ktoredy ja bede jechal. Ze A3 choc na chwile pozwoli mi sie rozpedzic do 100kmh i rozwieje mechaniczne grzywy niemieckim koniom. Coz za zdziwienie, kiedy znowu na Colliers musze stac a kolejka do swiatel na South Wimbledon jest dzisiaj dluzsza niz zwykle… A3 do centrum tez jest zawalona…

Co z obietnica predkosci jaka mami mnie producent auta? Co z tymi obrazkami z reklam, gdzie drogi sa puste, wszystkie swiatla zielone a krajobrazy piekne? Co mi po pieknych tabelkach na ostatnich stronach instrukcji, gdzie jak wol stoi: 7.2 do setki? Czy mozna jeszcze sie cieszyc samochodem przy tych wszystkich ograniczeniach, zakazach, nakazach, kamerach i kierowcach-baranach na drodze? Czy uda mi sie kiedys poczuc sie jak pionierzy motoryzacji i napompowac serce adrenalina nie lamiac przy tym prawa?

Moja srednia predkosc w drodze do pracy to 12kmh a spalanie okolo 16l. Przy obecnych kosztach paliwa to £4.50 dziennie. Zastanawiajac sie nad alternatywa, krokiem wisielca zmierzam do samochodu drzac na sama mysl o kolejnych korkach. Siadam za kolkiem, gladze reka kierownice i obserwujac obrotomierz przekrecam kluczyk…

…i slyszac ciche mruczenie silnika, z usmiechem na twarzy, nie moge sie doczekac kiedy znow pomkne przed siebie. A alternatywa? Pomysle o tym pozniej. Moze na nastepnych swiatlach gdzie znowu utkne na 15 minut. Teraz mam cale 100m otwartej drogi i nic nie zakloci mi przyjemnosci z jazdy…

2 komentarze

  1. No widzisz, Tomaszku, jaka to bida podrozowac codziennie autobusem/metrem/autobusem/jeszcze jednym autobusem…:(

  2. tak, dojkładnie;
    ROWER jest twoja alternatywą i nie obawiaj się jej.
    wiatr we włosach, emocje i adrenalina gwarantowana panie do reszty już zmotoryzowany zdankowski tomaszu;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *