Nie bardzo wiem jak zacząć ten wpis. Zakładając bloga nie myślałem, że na jego łamach będę się musiał pożegnać z bliską mi osobą. Pewnie nie takiego wpisu się spodziewaliście po tak długiej przerwie ale mojej babci Basi, która po miesiącu spędzonym w szpitalu przegrała walkę z chorobą, należy się honorowe miejsce na moim blogu.
Podczas ostatniej wizyty w Olsztynie udało nam się odwiedzić poważnie już chorą babcię w jej domu. Próbowaliśmy dodać jej otuchy i tchnąć chęć do życia dając jej w ramiona naszego Ignasia, który wtedy właśnie szeroko się uśmiechnął. Pomimo bólu, zmęczenia, osłabienia i zrezygnowania babcia jakby dostała kolorów i była autentycznie wzruszona, że Ignaś cieszył się z jej towarzystwa. Oglądała jego małe paluszki, drobne paznokcie i chude nóżki i, jak każdy, miała swoje zdanie na temat jego podobieństwa do jednego z nas. Dzień później babcia znalazła się w szpitalu a ja świadomie postanowiłem nie odwiedzać nieprzytomnej już babci, podłączonej do szpitalnej apartury, marniejącej w oczach i właściwie bez szans na poprawę. Wolałem zapamiętać babcię właśnie z tamtej chwili z Ignasiem.
Przez długi czas mojego dzieciństwa nie znałem swojej babci, bo, gdy miałem roczek, dla poprawy swojego i naszego życia wyjechała do Stanów. Właściwie to znałem babcię jedynie z opowiadań i z paczek, które nam przysyłała. To dzięki niej nasze dzieciństwo w szarej wtedy Polsce miało kolor malinowej galaretki w proszku, którą podjadałem prosto z opakowania, czy zielono fosforyzyjących dresów, które jednak nie obudziły we mnie sportowca. Zapach dzieciństwa to święta z bananami i pomarańczami, których całe paczki przysyłała nam tajemnicza „babcia z Ameryki”. A smak dzieciństwa to gumy do żucia, Snikersy i czekolada Hershey, której opakowania rodzice musieli nam wydzielać bo inaczej zapchalibyśmy się i zasłodzili do mdłości.
Pierwszy raz poznałem babcię Basię przy okazji jej wizyty w Polsce jak miałem naście lat. Wtedy też dowiedziałem się, że w tajemnicy przed rodzicami karmiła mnie grochówką jak miałem 6 miesięcy. Sytuacja w Polsce się zmieniła, babcia dostała obywatelstwo USA i mogła już swobodnie poruszać się z US do PL odwiedzając nas przy okazji prawie każdych wakacji.
Kilka lat później męską decyzją babcia wróciła do Polski i straciła swoją tajemniczość stając się po prostu „babcią”. Odkąd była blisko pomagała jak każda babcia: obiadkiem, gościną, dobrym słowem i radą. Pamiętam jak przejęta była moim samopoczuciem gdy rozpadł się mój wieloletni związek i jak podzieliła się ze mną swoim doświadczeniem. Potem była zachwycona moją Gwiazdą, która też darzyła babcię sympatią. A jak się było młodszym można było liczyć na jakiś grosik na lody czy większy bilon na urodziny.
Także w imieniu moim, mojego brata i tzw. kuzynostwa należą się wielkie podziękowania za jej obecność w naszym życiu oraz za wkład w nasze „donaldowe” dzieciństwo.
Wyrazy współczucia, naprawdę to była bardzo fajna osoba.
Podziwiam , szanuje i napelniam inspiracja dzieki takim ludziom jak Wasza Babcia . Wyrazy wspolczucia i gleboki poklon do samych stóp.
niech tańczy z aniołami! wyrazy współczucia dla Ciebie i rodziny.
Ogromnie nam przykro, Tomku, z powodu Waszej straty. No i szacun dla Babci, ktorej co prawda nie poznalismy, ale po Twoim komentarzu pokochalismy jak wlasna. Co za niesamowita osoba. Skarb.
Serdeczne usciski dla klanu Zdankowskich.
Naprawde byla dobrym czlowiekiem,Zawsze pomagala nie tylko rodzinie,ale rowniez i znajomym.Szkoda,ze tacy ludzie odchodza.
a ja sie poplakalam/czytajac /dzieki Tomek za taki wpis!!!!!!!!!!
To był bardzo dobry człowiek.Nic złego nie mogę powiedzieć o mojej teściowej.Gdyby Babcia wygrała milion ,rozdałaby wszystko rodzinie i znajomym nie zostawiając nic sobie.Mimo że zarobiła dużo dolarów ,umarła biedna.Taki to był człowiek z wielkim sercem dla wszystkich.Zawsze chwaliłem i będę chwalił teściową.Pamiętajmy o dobrych ludziach.