Dzien 2: wizyty w pubach

Dzisiaj udalo nam sie odwiedzic Emilke w pracy a potem w trojke poszlismy na pinta do Belki. Nie ma za bardzo o czym pisac. Mnie lapie jakies chorobsko, ktore jest wynikiem: albo temperatury w samolocie polaczonej z zimnym piwem; albo zupelnego nieprzygotowania ubraniowego jesli chodzi o pogode w NY; albo nadmiernej ilosci zimnego guinessa. Ale… Czytaj dalej Dzien 2: wizyty w pubach

Dzien 2: Zombie

8:00 rano, Jersey City. Za oknem widok na Manhattan. Po tej calej morderczej podrozy (no dobra, wiem, ze troche koloryzyje…) i CALYCH 7 godzinach snu, wlasnie sie obudzilem. Czuje sie jeszcze nie do konca zywy i przechodze faze „poranne zombie”. Musimy sie spotkac z kobitka, od ktorej wynajmujemy lokum. Ona juz dzisiaj wyjezdza gdzies i moze sie… Czytaj dalej Dzien 2: Zombie

Dzien 1: Detroit

Rzeczywiscie bedzie co opowiadac wnukom. „Sluchaj [tu wstawic imie wnuka]! Twoj dziadek to taka pierdola, ze nie wiadomo jak mu sie udalo sprawic, ze jestes na swiecie…. Po prostu 'Dziadek Osiol’!” Jestesmy w Detroit. Jest 23:35 naszego londynskiego czasu (19:35 czasu lokalnego). Natalia odsypia 7 godzinny lot a ja pilnuje, zeby mi Jej nie ukradli. Biedactwo zle… Czytaj dalej Dzien 1: Detroit

Dzien 1: Mow mi „osiol”

OK. Nie wiem nawet jak zaczac… Jestem „osiol”! Po prostu „osiol”! Wpadamy z Natalia na Heathrow z duzym zapasem czasu. Tuz po przybyciu mysle sobie: „Dobrze by bylo sprawdzic numer lotu itp.” Wyciagam rzeczona karteczke z detalami i co sie okazuje? Jestesmy na zlym lotnisku! Powinnismy byc na Gatwick. Rada jest jedna. Trzeba brac taksowke.… Czytaj dalej Dzien 1: Mow mi „osiol”