Siedzimy…

Dunsfold 2010

Burza moich przygód trochę się uspokoiła a sytuacja mieszkaniowa poprawiła na tyle, że mogłem się przestać przejmować. Przynajmniej na pierwsze siedem dni kiedy to pod swój dach przyjęli mnie Aśka i Blażej. Zostałem przyjęty iście królewsko – dostałem własny pokój, komplet kluczy, miejsce w lodówce oraz przydział ciepłej wody…

Dzień dobry w Nowym Roku

Tworzenie muzyki?

Tradycją już jest, że powroty do londyńskiej rzeczywistości zaczynają się od odpoczynku. Pisałem o tym zjawisku nie raz i powtarzanie się nie ma sensu. Napiszę tylko, że jest sobota, wstaliśmy o 11:00, siedzimy w domu a ja nie mam planu 🙂 I jest mi z tym dobrze – przynajmniej dzisiaj.

Co robie jak mnie dlugo na blogu nie ma…..

Weselne kartki

Przyznaje! Dlugo mnie na blogu nie bylo! Oj dlugo!!!! A przez czas mojej nieobecnosci: podrozalo paliwo; przyszla jesien; znajomi obrodzili w dzieci (lub tez sa w stanie pozapyleniowo-oczekujacym); zrobilem prawie 4000km i przepalilem jakies 600litrow paliwa; spotkalem sie z fajowymi ludzmi z MKP; zupelnie nie udalo mi sie odpoczac na tzw. „wakacjach”; ale przede wszystkim… Czytaj dalej Co robie jak mnie dlugo na blogu nie ma…..

Kawalerskiego ciag dalszy…

Bile

Zaleta mieszkania poza granicami wlasnego kraju jest to, ze mozna zorganizowac dwa wieczory kawalerskie. Niektorym udaje sie nawet przezyc trzy! O jednym juz pisalem a drugi wydarzyl sie w sobote. Organizatorem zostal moj swiadek i poradzil sobie nienagannie. Bratu mojemu udalo sie uniknac sztampy i kiczu w rodzaju „laska z cyckami na wierzchu” i spotkanie… Czytaj dalej Kawalerskiego ciag dalszy…

Trzydziesci – czyli wymasowane zuzlowe bluesy w Cardiff

30-tka

Nawet nie wiem jak i od czego zaczac… Ostatnie dwa tygodnie to jakas astronomicznych rozmiarow kumulacja wydarzen. Moze pozale sie najpierw, ze znowu nie mam Mustanga 🙁 Zaniemoglo biedactwo i moje zdolnosci lecznicze oraz wiedza w zakresie przypadlosci mechanicznych sie skonczyla. Zanim jednak oddalem auto w dobre – mam nadzieje – rece sam sporo grzebalem… Czytaj dalej Trzydziesci – czyli wymasowane zuzlowe bluesy w Cardiff