Tak wlasnie sie czulem , kiedy w drodze do domu Mustang zaczal pokazywac humory. To pewnie jak ze zwierzetami, ktore raczej nie lubia zmiany wlasciciela. Ogolnie jechalo sie dobrze, choc owszem, technika jazdy jest inna niz w nowym aucie: nie ma wspomagania kierownicy, skrzynia jest w pelni mechaniczna i tylko trzybiegowa, fajerka mala i ma duze luzy (do naprawienia…), sterowanie jest nieprecyzyjne… moglbym tak wymieniac i wymieniac ale przeciez to jest 42 letnie auto!!! Wiedzialem na co sie porywam i mimo wszystko frajde mielismy z naszej 100km przejazdzki. Gorzej zrobilo sie w miescie, kiedy zgasl nam pare razy przy ruszaniu (automat, wiec to nie moja wina) i ogolnie sie przegrzewa wypluwajac plyn i pare. Problem prawdopodbnie lezy w wydmuchanej uszczelce pod glowica (albo raczej glowicami bo to V8). Najpierw jednak musze wykluczyc mniejsze problemy (zle ustawione zaplony, zle wyregulowany gaznik z uboga mieszanka, termostat, itp, itd…). Nie bede Was zanudzal, ale po cichu licze na kilka slow pomocy od tych co to sie znaja…Wielka przygoda z Mustangiem niby zaczela sie wczoraj ale to dzisiaj byl przedsmak jak naprawde wygladac bedzie ta przygoda. Oto zdjecia…. (dzieki Marek za poswiecony czas i przejazdzke skuterkiem, naprawde mi sie podobalo, tobie pewnie mniej bo wbijalem swoje spocone pazury w twoje boczki przez caly czas….)






czerwony PIEKNY!! czarny NIEZAWODNY. 🙂
ach, czy mi sie uda kiedys cos ciekawego wyrwac… ja z kolei sklaniam sie ku modelowi z 69, tego z Bullita:)
piekny jest oj piekny!!!!
co do pomocy to na mnie nie licz, na samochodach znam sie jak pies na gwiazdach:/