Dzisiaj Londyn obudzil z piosenka „Pada snieg, pada snieg. Dzwonia dzwonki san…” na ustach. Z ta roznica, ze zadne dzwonki nie dzwonia a jedyne co slychac to boksujace w sniegu letnie opony i odglos zasypujacych Londyn platkow sniegu. Zaczelo sie dosyc niewinnie wczoraj wieczorem i bylem przekonany, ze jak zwykle do rana po sniegu nie zostanie slad, wiec w pidzamce wybieglem na dwor w nocy zrobic kilka zdjec.
Snieg jest na tyle nietypowym zjawiskiem w Lodynie, ze nawet nasz kulawy lis z sasiedztwa wypelzl ze swej nory i usiadl sobie miedzy samochodami podziwiajac nowy zimowy krajobraz oraz goscia z aparatem w reku i pizamie. Jakiez jednak bylo moje zdziwienie kiedy Molinski obudzil mnie telefonem w srodku nocy informujac mnie, ze caly Londyn jest zasypany i ze ledwie zdazyl na lotnisko. Tylko po to, zeby dowiedziec sie, ze wszystkie loty z Londynu odwolano.


Jesli wierzyc informacjom w radio ponad 250 lotow odwolano z roznych londynskich lotnisk. „Molkowa niespodzianka”, o ktorej pisalem ostatnio, utknela wiec na wyspach – ku uciesze pana Molka – na najblizszych kilka dni. Wiedzialem wiec, ze rano czekalo mnie odsniezanie samochodu oraz zmudna przeprawa przez smutne ulice Londynu. Postanowilem nie spieszyc sie za bardzo i dac Anglikom szanse na rozmyslenie sie w sprawie podrozy do pracy tudziez dac im czas na rozladowanie porannych korkow. Przestawilem wiec budzik z 7:45 na 8:45 i snem usprawiedliwionego leglem jak kloda.
Dobrze zrobilem wstajac pozniej, bo samochodow jak na lekarstwo – choc te, ktore wyruszyly, slimaczyly sie okropnie. Ja na zimowkach moglem smigac troche smielej i moja podroz do pracy zajela mi tylko 25 minut z czego przynajmniej 10 przebylem bokiem 🙂 Nie takie wcale smutne te ulice jak snieg spadnie….

Po przybyciu do pracy okazalo sie, ze brama na podworko zamknieta, zadnego samochodu, wszystkie trzy firmy z nami sasiadujace puste, a ja jestem pierwszym (to sie nie zdarza) i na razie jedynym pracownikiem w biurze. U Natalii podobnie – mocno spozniona, ale przybyla jako pierwsza i dopiero pozniej dotarly posilki w postaci jednej kolezanki. Pozostale osoby zostaly w domach.

Dla tak wielkiego i preznego miasta jakim jest Londyn kilka platkow sniegu okazuje sie niemal kataklizmem. Autobusy nie wyjechaly, polowa lini metra zamknieta, pociagi i tramwaje nie jezdza, szkoly pozamykane a samoloty uziemione. Samochody dostawcze chyba tez mialy problem bo w sklepie, gdzie codziennie zaopatruje sie w swieze buleczki na sniadanie, polki swiecily pustkami. Podswiadomie rozejrzalem sie czy jest ocet i musztarda… Moim jedynym porannym zapychaczem okazaly sie wiec lentilki, tabliczka czekolady i mocno slodzona kawa (juz druga).

Popelnilem jednak jeden maly blad w calej tej podrozy. Zamiast zaparkowac auto przed budynkiem wjechalem na podworko zawalone 25 centymetrowa warstwa sniegu i jakims cudem, oraz bokiem, udalo mi sie przedrzec do suchego, zadaszonego miejsca. Nie wiem tylko jak wyjade skoro snieg nie przestaje padac. Chyba zamiast klawiatury i myszki bede musial wziac do reki jakas deske czy szczotke i odsniezyc cale to podworko…
Chyba przyda mi sie trzecia kawa…
Śnieg w Anglii to dzis dosc czesto przekazywana wiadomosc w mediach. Sadzac po ilosci, mozna by juz jezdzic na biegowkach :). No chyba ze juz go nie ma.
A ja dotarlam dzis do pracy, tak jak mowisz, na czas. Zdumieniu mojej szefowej nie bylo konca: 'jak to, dalas rade dotrzec do pracy? W tak sroga zime?’ Jakie to zabawne, kilka centymetrow sniegu i nie trzeba terrorystow by calkowicie sparalizowac miasto.
przypomina mi to NY pare lat temu/pierwsze wieksze opady i miasto sparalizowane/teraz tez sa problemy/szkoly,pociagi itp/ale sa juz bardziej przygotowani-odsniezacze gotowe sa juz na dwa dni przed spodziewanym sztormem sniegowym/tak to sie tu nazywa/
Alez czy polski snieg co roku nie zaskakuje polskich drogowcow? A przeciez U NAS pada co roku 🙂
Śnieg śniegiem, a ja i tak ugrałem 25 000 w poola. Mam świadków.