Wiem, ze przerwa w nadawaniu byla dluga ale mam bardzo dobra wymowke – brak czasu 😛 Ze slubem zblizajacycm sie wielkimi krokami i tysiacem malych guziczkow do dopiecia, ze zdjeciami z 3 sesji do przerobienia i z mustangiem w kawalkach ciezko znalezc czas na cokolwiek innego poza graniem z Adasiem w Resident Evil 😉
W miedzyczasie nastapily zmiany w skladzie mieszkaniowym. Dominika wrocila do Polski na zawsze zegnajac sie z Londynem. Adas dolacza do Niej juz wkrotce. Wprowadzil sie Wojtek (ale nie na miejsce Dominiki 🙂 ). Wszelkie rachunki zostaly przepisane na mnie i wlacze teraz z kilogramami papierow, ktore do mnie przysylaja i w ktorych, w zawualowany oczywiscie sposob, pisza jak to sobie zabki ostrza na nasze pieniadze. Sam fakt zmiany nazwiska na rachunku jest wystarczajacym powodem, zeby skasowac nas na „oplacie manipulacyjnej”… Oprocz tego, zeby pomoc biednym ludziom dotknietym przez kryzys, spoldzielnia podniosla oplaty! Jakos nie widze efektu oplaty za „czyszczenie ulic” na naszej dzielni. Tylko sie noz w kieszeni otwiera choc noszenie go po ulicach londynu jest niezgodne z prawem… No ale wchodze w grzaskie tereny polityki wiec czas zmienic temat.
W miniona sobote odbyl sie zaplanowany przez Natalie i Adasia moj dzien kawalerski. Dlaczego przez Natalie? – bo kumplom zabraklo jaj i konsekwencji a Gwiazda doskonale sprawdza sie w organizacji i logistyce 😀 Posniadaniowa atrakcja okazal sie wypad do podlondysnkiego lasu na sesje Paintball-a. Od dawna chcielem sprobowac swoich sil na „polu walki” wiec jak tylko wyszlo na jaw co jest szykowane bylem niezle podjarany i nakrecony. Zebralo sie nas siedmiu i kazdy nie mogl sie doczekac az puszcza nas w las. Moze zamiast sie rozpisywac co tam sie dzialo napisze, ze jesli ktokolwiek jeszcze nie probowal to koniecznie MUSI to zrobic. Ubaw po pachy: obrona zamku, zdobywanie flagi, atak na bunkier, anihilacja, bloto, kaluze, las, swiszczace kulki oraz siniaki. A jako bonus poziom adrenaliny razy 10!!!
Po ladnych kilku godzinach strzelania musielismy sie rozdzielic, zeby po zabawie w blocie doprowadzic nasze ubiory do porzadku oraz wziac przysznic. Potem to juz tylko wodeczka, wypad na miasto i dwie niezalezne od siebie imprezy: jedna na, ktorej bylem ja, Witek i Adas oraz druga, na ktorej byli pozostali a ktorym nie chcialo sie ruszyc dupy i dolaczyc do nas choc byli ulice dalej (sic!)… Nawet nie pytajcie o co chodzi bo sam tego nie rozumiem… Jak zwykle najgorsze po takich imprezach jest wracanie do domu oraz wstawanie nastepnego dnia. Ale w te szczegoly wdawac sie nie bede 😛
Jak wspomnialem na wstepie wciaz siedze jedna noga w photoshopie pracujac nad zdjeciami Maji oraz Ani i Marcina. Juz widac swiatelko w tunelu i chcialbym do konca tygodnia sie z tym uporac. Druga noga – a ostatnio to chyba tylko duzym palcem u nogi – siedze w mustangu, ktory to rozebralem z wnetrza, ktoremu wymontowalem wal korbowy oraz w ktorym, przy WIELKIEJ pomocy Macka, zmienilismy resory. Jak zwykle przy takich pracach napotyka sie, nazwijmy je – „problemiki”, ktorych jedynym rozwiazeniem jest ciagle sieganie do portfela (a jako, ze moj juz sie wyczerpal – zaatakowalem portmonetke Gwiazdy 😀 )
A na koniec MUSZE wspomniec o weekendowym wypadzie z klubem Mustanga na tor wyscigowy Mallory. Dla motoentuzjasty to bylo jak dwa dni w sklepie z zabawkami dla dziecka! Mordy nam sie smialy non-stop, adrenalinka jeszcze wieksza niz podczas Paintballa a wszystko w posypce zlozonej z okolo 200 mustangow! No ale od poczatku bo z tego podniecenia mam niespojne mysli 😀
Zaczelo sie od piatkowego zgrupowania pod Luton gdzie spotkalismy sie z Mackiem i Paulina (tymi samymi, ktorzy ugoscili nas dobrym zarciem w zeszlym roku) i z ktorymi w kolumnie dwoch mustangow ruszylismy pod Leicester – jakies 100km dalej. Na miejscu czekalo na nas mnostwo atrakcji ale wczesniej musielismy rozbic namioty, napompowac materace, zjesc jakies miesiwo z grilla, zapic piwem i sie wyspac. Noc nie nalezala na najlepszych: spanie na trawie z wciaz trwajaca alergia to nie najlepszy pomysl a fakt, ze z naszego materaca ucieklo cale powietrze wcale nie pomogl. Nerwowe oczekiwanie na sobotnie emocje oraz niemaly dyskomfort obudzily nas wiec bardzo wczesnie. Mocno przestraszeni ale i podekscytowani (o czym z pewnoscia zaswiadcza Paulina i Natalia) wsiedlismy w nasze potwory i pojechalismy na odprawe kierowcow. Pomysl na doroczny zlot klubowy byl w tym roku wyjatkowy, zeby uczcic 30-lecie klubu oraz 45-lecie Mustanga, zamiast nudnej dwudniowej wystawy samochodow mielismy do dyspozycji tor wyscigowy Mallory! Podzielono nas na 3 grupy: wolna, srednia i szybka. Brak jakiegokolwiek doswiadczenia w jezdzie po profesjonalnym torze oraz niepewnosc co do mozliwosci aut zdecydowal, ze zapisalismy sie do grupy najwolniejszej. Mielismy po szesc 15minutowych sesji kazdy – to jest 1,5h na torze! Zalozylismy wiec kaski na leb i z trzesacymi sie nogami wcisnelismy gaz do dechy!
Frajda z jazdy swoim wymarzonym samochodem po torze wyscigowym, pod nadzorem profesjonalistow, bez obaw o auto z naprzeciwka, przebiegajace dziecko czy policje – jest nie do opisania. To trzeba poczuc samemu – jak z kazdym okrazeniem Twoja znajomosc toru oraz pewnosc siebie rosna a wraz z nimi predkosc. Nie jest to szybki tor i ma tylko dwie proste ale to juz wystarczylo, zebym jechal jakies 130km/h. Nie moglem zapomniec jak bardzo miekkie mam zawieszenie i ze w razie czego mam tylko 4 bebnowe hamulce, ktore bardziej zwalniaja niz hamuja 😀 Auto spisalo sie dzielnie i po pierwszej sesji spotkalismy sie z Mackiem, zeby podzielic sie wrazeniami. Obaj bylismy w siodmym niebie! Mielismy jakies 30 minut na ochloniecie i druga sesje postanowilismy pojechac razem w moim aucie a na kolejna wsiasc do auta Macka. Dla mnie skonczylo sie jednak po dwoch sesjach bo auto sie przegrzalo i postanowilem skorzystac z obecnosci kilku mustangowych sprzedawcow i cos z tym zrobic. Kupilem wiec kilka czesci i pozostala czesc dnia przesiedzialem grzebiac w aucie. Przerywajac sobie tylko, zeby wskoczyc do mustanga Macka i na miejscu pasazera cieszyc sie rownie duzymi emocjami. W miedzyczasie Maciek pojechal jedna sesje z instruktrem i jego predkosc oraz wyczucie toru sprawily, ze spokojnie lykal mocniejsze samochody. Ostatnia sesje w jego aucie przejechalem z na wpol zamknietymi oczami oraz kurczowo trzymajac sie drzwi – tak sie chlopak rozbujal!
Jeszcze na dlugo przed wyjazdem obiecalem sobie, ze wrzuce Natalie do samochodu z profesjonalista na kilka okrazen, zeby przekonala sie co to znaczy szybka jazda. Przez pierwsze okrazenie podobno nie mogla przestac krzyczec ale potem zaczelo sie Jej podobac. Caterham, ktorym jechala rozwijal okolo 180km/h na prostych!
Pogoda dopisala i podczas gdy nie jezdzilismy na torze nasze dziewczeta robily nam zdjecia a w przerwach sie opalaly. Wieczorem zimne piwo oraz zarcie z grilla ostudzilo nasze emocje i dopiero wtedy okazalo sie jak bardzo bylismy zmeczeni. Niedziela minela juz duzo spokojniej. Na torze odbywaly sie wyscigi Morganow oraz innych klasykow a klub Mustanga zorganizowal pokaz oraz wybor najladniejszych aut zlotu. Udalo nam sie z Mackiem zakupic nowa antene do mojego auta i po paru probach udalo nam sie ja zamienic i podlaczyc. Juz nie czekalismy na ogloszenie wynikow „konkursu pieknosci” gdyz czekala nas dluga podroz powrotna. Zmeczeni ale uhahani jak dzieci do dzisiaj podniecamy sie wrazeniami, zdjeciami i wspomnieniami tego dnia! Juz nie mozemy doczekac sie podobnej imprezy za rok!
A tu jedyny filmik ze mna jaki znalazlem w necie 🙁 :
http://www.flickr.com/photos/69fastback/3688551172/
fakt,wojna w lesie udana i tydzien po malu mija a moje siniaki juz z fioletowego przemieniaja sie w rozne kolory od zoltego po bardziej krwiste.
A z tym wieczorem sory Tomku ale to WY daliscie DUPY i wiesz o tym dobrze.
Tyle dobrego ze obie grupy bawily sie wysmienicie.
Pzdr serdecznie
No! nareszcie relacja z ostatnich kilku weekendow w ktorych rowniez mialem swoj udzial 🙂 Podeslij mi troche fotek z paintball’a na priva. Dzieki!
Będąc na spływie brałem udział w paintball-u.Zabawa przednia .Miałem jednak strzelajac w okularach i w masce.W okularach nic nie widziałem bo się pociły ,bez okularów nic nie widziałem.Ale zabawa fajna.pozdrwienia.
He he. Mialem to samo. Jak sie tylko „wkrecilem” w akcje i zaczalem podniecac i sapac to zaraz nic nie widzialem 🙁 Potem postanowilem zachowac zimna krew, podnioslem troche maske i zdjalem kaptur, zeby powietrza wpuscic. Pomoglo! Ale jak potem dostalem w nieoslonieta szyje to az mi sie aniolki pokazaly 😀
A teraz pielegnujesz pieknego wielobarwnego sinca na szyjce 🙂 No, ale jak mowia:do wesela sie zagoi 😉
Ladnie wygladasz w tym wianku…jakbys powiedzial wczesniej to moglabym Ci dac moj z zeszego roku i nie musialbys szukac na sali;). Tomasz, super zdjecia ze strzelaniny – tak mi sie podobaja ze Ci jedno skradne:)
Cikawe życie wiedziesz. Ten Resident Evil to zespół muzyczny?